niedziela, 24 sierpnia 2008

Z powrotem w Melbourne



Dzisiaj (24 sierpnia 2008) wróciliśmy z Terytorium Północnego - krainy Aborygenów, krokodyli i hamburgerów z burakiem. Wszystko zrobiło na nas ogromne wrażenie:
  • to, że w 8 osób z bagażami udało nam się spakować do Toyoty Tarago (dla sprostowania - to nie ten samochód ze zdjęcia na górze. Ta fota, to przypadkowa terenówka). Parafrazując: czy Toyota się rozszerza, czy też przyjaźń mocna była? Fakt, że do niej, proszę wierzyć, cała ósemka z bagażami się zmieściła.
  • cudowne widoki, zupełnie inne od tego, co w życiu widzieliśmy. Szczególnie dla Olka i Zuzi :).
  • obcowanie z naprawdę dziką naturą wśród rzadko zaludnionych bezkresów
  • rewelacyjne zachowanie i dzielność najmłodszych uczestników wyprawy.
Ze względu na ogrom wrażeń wyprawę będziemy opisywać przez kilka następnych dni (z datami wstecznymi odpowiadającymi dniom wycieczki). Ale od początku...

Dzień 1 - 16 sierpnia
Z Melbourne wyruszyliśmy do Darwin samolotem w sobotę 16 sierpnia około południa w składzie: Dawid, Dorotka, Olek, Mateusz, Magda, Zuzia (córka Magdy i Mateusza), Sylwia i Tomek. Na miejscu w Darwin byliśmy około godziny 16tej. Lecieliśmy jakoś tak:


Darwin jest stolicą stanu Northern Territory. Miasto słynie m.in. z ogromnego spożycia alkoholu (na mieszkańca Darwin przypada 1,5 raza więcej niż innych dużych miastach). Całe terytorium północne jest ponad 4 razy większe od Polski a zamieszkuje je mniej niż 220 tysięcy mieszkańców (!). Około połowa wszystkich mieszkańców stanu żyje właśnie w stolicy - w Darwin (nieco ponad 110 tysięcy mieszkańców). Klimat panujący na północy jest naprawdę ekstremalny. Przez pół roku, w zimę -porę suchą -panują tutaj straszne upały i w zasadzie brak deszczów. Z kolei w porę deszczową (lato), jak sama nazwa wskazuje, ciągle leje.

Na lotnisku przywitał nas straszny tropikalny upał, a po dojściu do samochodu puzzle - musieliśmy upchać nasze bagaże do niewielkiego bagażnika wynajętej Toyoty Tarago. W końcu się udało i jadąc w ogromnym ścisku dotarliśmy do parku Litchfielda do miejscowości Batchelor, a tam do motelu Batchelor Resort, gdzie spędziliśmy wspólnie bardzo przyjemny wieczór.


Wyświetl większą mapę
W sumie tego dnia przejechaliśmy samochodem niecałe 100 km. Przez całą wycieczkę przejechaliśmy łącznie około 1700 km przekraczając o 1000 km limit 'darmowych' kilometrów wypożyczonego samochodu. Jako kierowca dzielnie spisywał się, mimo skręconej nogi, Mateusz. Szacun!

Na razie to tyle. W najbliższych dniach będziemy opisywali dalszą trasę wycieczki. Teraz, ponieważ dziś wstaliśmy o 4 rano, idziemy spać. Dobranoc!

Brak komentarzy: