poniedziałek, 25 sierpnia 2008

Wyprawa na północ, dzień 2, 17 sierpnia. Zwiedzanie parku Litchfielda

Olek i Dorotka pod motelem w Litchfield

Tutaj wrzucamy zaległe zdjęcia z Litchfield :)

Na początku chciałbym polecić blog Magdy i Mateusza - uczestników naszej wyprawy. Można tam przeczytać sporo szczegółów i obejrzeć zdjęcia - Mateusz robi fantastyczne zdjęcia. Wkrótce pewnie zdjęcia z wycieczki ukażą się także na stronie Tomka, również świetnego fotografa!

Drugi dzień wycieczki przeznaczyliśmy na zwiedzanie parku Litchfielda. W przewodniku Pascala zasugerowane jest, że 1 dzień na to powinien wystarczyć. Niestety, autorzy się pomylili - park jest naprawdę super! Do największych atrakcji należą tam wodospady i zbiorniki wodne w których można się swobodnie kąpać, bo nie ma krokodyli słonowodnych. Są tam tylko niezagrażające ludziom aligatory.

Australijskie krokodyle słonowodne należą do najniebezpieczniejszych i największych na świecie i co roku są w Australii incydenty z udziałem tych zwierząt. W większości miejsc w których potem byliśmy przy rzekach były tablice ostrzegające przed tymi gadami. Poniżej tablica ostrzegawcza z parku Kakadu
Dawid pod tablicą ostrzegawczą w parku Kakadu

Po nocy spędzonej w motelu Batchelor Resort poranek znowu spędziliśmy upychając bagaże niewielkiego bagażnika naszego samochodu.
Pakujemy samochód pod motelem Batchelor Resort

Ruszyliśmy w trasę obejrzeć termitiery (takie duże mrowiska). Termitiery różnej wielkości były nieodłącznym elementem krajobrazu przez wszystkie dni wycieczki.
Termitiera w parku Litchfield

Dzień był naprawdę upalny, więc postanowiliśmy zażyć relaksującej kąpieli pod wodospadami Buley Rockhole:
Orzeźwiająca kąpiel w Buley Rockhole

Potem pojechaliśmy obejrzeć wodospady Florence, co było kolejną okazją dla Dawia i Olka do kąpieli. Tym razem pod wysokimi wodospadami.
Florence Falls

Po tak ciężkim dniu wróciliśmy do miejscowości Batchelor na obiad. Tu pierwszy raz spróbowaliśmy egzotycznej, północno-australijskiej kuchni i ta tradycyjna potrawa stała się naszym podstawowym elementem wyżywienia na tej wycieczce: hamburger z burakiem. Podawane są dwie połówki bułki - na jednej kotlet a na drugiej zawsze burak i dodatki zależne od lokalu. Na przykład jajko i ananas. Kosmos.
Po takim posiłku i paru pożywnych browarach ruszyliśmy dalej - 250 km na południe do parku Katherine. Po drodze mijaliśmy się z ogromnymi ciężarówkami ciągnącymi po 4 przyczepy. Niesamowite.

Zachód słońca na drodze do Katherine

Tutaj mapa z trasy Batchelor-Katherine.

Jutro wrzucę więcej zdjęć na picassę - dziś już jest późno i idę spać :)

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Dawidki tam jest przepięknie. Pozdrawiamy Was bardzo serdecznie i życzymy jeszcze większej ilości niezapomnianych pozytywnych wrażeń.
Pozdrawiamy również Waszych współtowarzyszy a szczególnie Sylwię i Tomka

Sylwia i Tomek i Mikołajek

Dawid pisze...

He he, dzięki Wam. Na pewno pozdrowię! Jak znajdziecie chwilkę, to może tu wpadnijcie. Tu jest naprawdę super. Pozdr. D.D.O.

Anonimowy pisze...

z chęcią...chociaż z drugiej strony, to czujemy się tak jakbyśmy tam byli

SMT