piątek, 3 października 2008

Koń do mnie powiedział 'You're hot!'

W zasadzie to był pegaz, a jeszcze dokładniej aktorka przebrana za pegaza. Ale w moim wieku taki komplement nawet z paszczy konia cieszy. A tak poważnie, to chciałem wszystkich czytelników przeprosić za zaniedbanie przez ostatni czas bloga. Nie potrafię podać powodów, czemu tak się stało... Sorki szczególne dla Obuszków i Dziodziów, co to za pośrednictwem Edyty i Łukcia o kolejne wpisy się upominali. Swoją drogą, Łukcio, jak Ty w małżeństwie znajdujesz czas, żeby jeszcze blogi czytać?!

Ale wracając do tego konia - jakiś czas temu wyszliśmy na rodzinny spacer. Dorotka stęskniła się za muzyką na żywo, więc weszliśmy na piwo do lokalu na Federation Square, gdzie w soboty co tydzień gra jakiś zespół - przeważają bluesowe klimaty. Federation Square to taki plac w centrum Melbourne -ośrodek kultury popularnej.
Federation Square

Często tam się odbywają festyny związane z dniem jakiegoś kraju - akurat trafiliśmy na dzień Malty. Jest tam sporo przestrzeni zorganizowanej na różnego rodzaju muzea, aule, na placu często występują artyści uliczni (tzw. performerzy). Budynki to moim zdaniem arcydzieło architektoniczne - taki sen szalonego architekta. Powykręcane, nigdzie nie udało mi się znaleźć kąta prostego. Są tam różnego rodzaju wystawy - na przykład jakiś czas temu byłem tam na wystawie Game On poświęconej grom komputerowym - od najstarszych po zupełnie najnowsze.

Będąc na koncercie Dorotka przypomniała sobie, że tego dnia ma się tam w jednym z budynków odbyć przedstawienie dla dzieci - postanowiliśmy na nie pójść. Olek był wniebowzięty! Prawie dwie godziny późnym wieczorem przesiedział obserwując uważnie scenę.
Przedstawienie, które zachwyciło Olka

Właśnie z tej sceny aktorka (swoją drogą bardzo fajna :-) ) przebrana za pegaza krzyknęła do mnie, że jestem hot... cokolwiek miała na myśli.

Lato tutaj nadchodzi wielkimi krokami - czasem upał staje się dokuczliwy. Szczególnie, kiedy muszę być ubrany w strój oficjalny. Jedna z rzeczy, które mi się tutaj podobają najbardziej, to obiady jedzone na trawie w parku. Pracuję w pobliżu kilku parków i zwykle chodzimy do dwóch z nich. Czasem na takie obiady umawiam się z Dorotą i Olkiem.
Godzinna przerwa na Lunch w Carlton Gardens

Dorotka z Olkiem czas kiedy ja jestem w pracy poświęcają na zwiedzanie Melbourne. Jednym z ulubionych miejsc ich wycieczek jest morze. Dzisiaj w czasie spaceru z na plaży w St. Kilda, niestety, sześcioosobową wyprawę (Zuzia, Lia, Olek, Ludwika, Nicole i Dorotka) dopadł deszcz.
Olek dzielnie znosi wiatr

Olek, Lia i Zuzia

Na szczęście zwykle mają więcej szczęścia :-)
Plaża w Wiliams Town

Niestety, sobota zapowiada się deszczowo, więc na jutro nie zaplanowaliśmy żadnej wycieczki. Trudno, pójdziemy poszukać prezentu dla Olka, bo za tydzień obchodzi drugie urodziny. Niecierpliwie odliczam dni do listopada - wtedy mam zaplanowany kolejny urlop, który planujemy spędzić w Queensland.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

No nareszcie...
Myślałam już, ze Was kangury zjadły...
Albo co...
Fajnie, że Wam się ta zima powoli kończy. Ja dziś sprawdziłam pogodę w Jaipurze - takie miasto w Indiach, co w nim m.in. będziemy - no i mają tam 42 stopnie :)
Dziś zaczęłam wielkie pakowanie. Ciężko wybrac rzeczy na 3 miesiace, ktore maja sie zmiescic do jedego plecaka:)
Trzymajcie sie cieplo...

Dorotka pisze...

Do 42 stopni to nam jeszcze sporo brakuje - chyba na szczęscie :) Mam nadzieję, że się jeszcze zgadamy przed waszym wyjazdem w nieznane :) Pozdrówki!