Wcześniej po drodze zobaczyliśmy fragment występu ulicznego sztukmistrza (nie wiem jak lepiej przetłumaczyć zawód 'street performer'). W Melbourne jest to bardzo popularne zajęcie. Idąc tak jak my wczoraj bulwarem nad rzeką w South Bank lub na Federation Square cały weekend można spędzić obserwując występy takich zabawiaczy - niektóre są fantastyczne. Wczorajszy artysta był naprawdę niezły - już go kiedyś widziałem połykającego miecz i jednocześnie żonglującego pochodniami. Wczoraj, niestety, przerwał występ po tym, jak wiatr przewrócił wiaderko z benzyną - zdążyliśmy jedynie zobaczyć akrobacje na latarni oraz fragment pokazu z ogniem. Z przykrością odnotowujemy, że po tym incydencie, nie bacząc na obecność dzieci artysta soczyście zaklął :D.
Więcej zdjęć tego pana oraz zdjęcia z pikniku możecie zobaczyć w tej galerii.
Wracając widzieliśmy jeszcze jednego artystę - kulminacją jego występu było położenie wzdłuż siebie czterech ludzi na chodniku i najpierw przejście przez nich na rękach a potem przeskoczenie przez nich kilkoma saltami do tyłu - robiło wrażenie.
Tutaj możecie zobaczyć więcej zdjęć z Brighton Beach i nie tylko.
Postanowiliśmy uciec czym prędzej na spacer w jakieś bardziej osłonięte od wiatru miejsce - pojechaliśmy do dzielnicy South Yarra. Tam przeszliśmy się ulicami Toorak i Chapel. Są to ulice pełne eleganckich butików, sklepów, pubów i restauracji - w niedzielę ciasno wypełnionych. Jako ciekawostkę odkryliśmy, że jeden z polskich polityków doczekał się swojej wystawy.
Wieczorem pojechaliśmy na basen do Melbourne Sports & Aquatic Centre - jest to olbrzymi kompleks sportowy - dla niektórych z was byłby to prawdziwy raj. Jest tam na przykład 8 boisk do kosza (razem z boiskiem się wynajmuje sędziego). Płacąc 6 dolarów można pływać do woli we wszystkich basenach - jest ich kilka ,w tym baseny dla dzieci, basen olimpijski (50m), ogromna zjeżdżalnia, plac zabaw w wodzie, trampoliny. Niesamowite.