piątek, 16 stycznia 2009

Gardens Magic

Hej!
Ten tydzień upłynął nam bardzo przyjemnie. W ciągu dnia odwiedzałam z Olkiem różne przybytki zabawy, place zabaw i Te Papa Museum, gdzie bezskutecznie próbowałam zachęcić go do zaangażowania się w produkcję ludowych ozdób do włosów. Odkryliśmy też Capital E - wspaniałe miejsce, gdzie jest dużo dzieci i dużo zabawek, a w piwnicy mnóstwo bębenków. Prowadzą warsztaty perkusyjne, na które raz poszliśmy, ale Olek trochę się bał hałasu.


Pogoda była całkiem ładna, nawet chwilami było gorąco (w Melbourne nasi przyjaciele akurat cieszyli się (?) upałami do 40 stopni), więc dużo czasu spędziliśmy tez na placu zabaw z Olkiem i Asią oraz rytualną już niemal kawą ze Starbucksa.
Natomiast kilka wieczorów spędziliśmy w Ogrodzie Botanicznym, gdzie przez całe lato trwa cykl koncertów Gardens Magic. Koncerty są przeróżne i te które widzieliśmy nam się podobały, ale warto przyjść wieczorem do Ogrodu również ze względu na niezwykłą atmosferę. Mnóstwo ludzi, klimat piknikowy, koce, jedzenie, wino, dzieciaki tańczące boso pod sceną... No i przede wszystkim ogród jest przepięknie oświetlony i cały w bańkach mydlanych produkowanych przez maszynę zawieszoną na drzewie. Kiedy się ściemnia, robi się po prostu bajkowo, tym bardziej że sam ogród jest pieknie położony na górze i pełen uroczych zakątków, takich jak staw z kaczuszkami. Poniżej kilka zdjęć, których dumnym autorem jest Dawid :)


* Sponsorem dzisiejszego wpisu jest Starbucks*

4 komentarze:

Unknown pisze...

Hej Misiaki!
Wszystkiego naj w Nowym Roku! Żebyście bezpiecznie do nas wrócili , bo już tęsknimy :)
Dziękujemy pięknie za kartkę z życzeniami i zazdrościmy tych wszystkich cudów, które tam widzicie!

buziaki

obuchi

Anonimowy pisze...

Pytanko: można tam na górze zrobić sobie BBQ australijską modą?

Dawid pisze...

Hejo. Piwo, wino popić sobie można, co aktywnie praktykujemy. Ale niestety autogrili na monetę nie ma :-) Szczęśliwie, blisko są bary z pizzą i sklepy, co jakoś rekompensuje ten brak. Poza tym jakby już porównywać park jakoś bardziej mi się podoba niż Royal Botanic w Melbourne - jest sporo zupełnie dzikich zakamarków. Ale to już kwestia gustu :-)

Anonimowy pisze...

Hej, bylismy w ogrodzie w zeszla sobote. Urocze miejsce, w ogole cale Wellington mi sie podobalo!