Zakręcona dzielnica Fitzroy
Ponieważ trochę zapuściłem Bloga, w tym jednym wpisie postanowiłem trochę nadgonić i krótko opisać zeszłe 3 tygodnie, czyli czas po naszym powrocie z Nowej Zelandii do Melbourne. Krótko po powrocie postanowiliśmy wybrać się na wycieczkę rowerową. Sprzyjała temu umiarkowana pogoda, bo temperatura spadła poniżej 30 stopni (krótko przed naszym przyjazdem było ponad 40).
W tygodniu wybraliśmy się z Marcinem, Michałem, Pawłem, Kubą, Mateuszem i Tomkiem na nocne obfotografowywanie Melbourne. Kilka zdjęć nawet mi się podoba :-)
Galeria ze zdjęciami jest tu:
http://picasaweb.google.com/daugustynowicz/20090219MelbourneNoca#slideshow
Dorota wybrała się na wycieczkę do Port Melbourne. Nigdy tam nie byłem, ale zdjęcia z wycieczki Doroty zachęcają mnie, żeby się tam przejechać.
Tu jest cała galeria:
http://picasaweb.google.com/daugustynowicz/PortMelbourne#slideshow/5305423909068166722
W weekend pojechaliśmy z Ludwiką, Sylwią, Dorotą, Zuzią, Tomkiem, Marcinem i Olkiem na wycieczkę. Najpierw w okolice Geelong do parku rozrywki Adventure Park. Tam pozjeżdżaliśmy na zjeżdżalniach wodnych, postrzelaliśmy z łuku, dzieciaki miały okazję poprowadzić samochody elektryczne. Było super. Potem pojechaliśmy do Point Lonsdale, gdzie chwilę poleniuchowaliśmy nad morzem.
Wycieczka była naprawdę super. Następnego dnia wyleciałem, tym razem niestety sam, na 2 tygodnie do Nowej Zelandii. Na ten weekend mieliśmy z Drew i Karolem zaplanowane pokonanie szlaku Tongariro Crossing, ale niestety fatalna pogoda pokrzyżowała plany. Zamiast tego za pół godziny wyruszamy z Drew i Pawłem do Gravity Canion skoczyć na bungy. Wiem, już tam skakałem, ale to naprawdę fajne i wciąga :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz