Droga do Christchurch
Kolejnego dnia czekała nas przeprawa z zachodu wyspy na wschód, przez wzbudzającą zachwyt wielu turystów centralną część wyspy. Do Christchurch postanowiliśmy pojechać przez słynne Arthur's Pass. Niestety, tego dnia pogoda nam nie dopisała i obfotografowywane wielokrotnie na użytek albumów i przewodników widoki były przesłonięte chmurami. Mimo tego droga zrobiła na nas wrażenie.
Arthur's Pass
Jechaliśmy cały dzień aż wieczorem dojechaliśmy do ChristchurchChristchurch
Miasto nie wywarło na nas specjalnego wrażenia, ot takie duże jak na nowozelandzkie warunki miasto (350 tysięcy mieszkańców). Zjedliśmy pizzę, przespaliśmy się w hostelu i wyruszyliśmy znowu - z powrotem na zachodnią część wyspy, a dokładnie na północno-zachodnią, do Nelson.
Droga z Christchurch do Nelson
Tym razem pogoda nam dopisała i mogliśmy podziwiać Lewis Pass w pełnej krasie.
Lewis Pass Rd.
Zatrzymaliśmy się w Buller Gorge, żeby zobaczyć najdłuższy most wiszący w Nowej Zelandii i zafundować Olkowi namiastkę sportu ekstremalnego. Taki kilkudziesięciometrowy zjazd czymś w rodzaju Flying Foxa :-)
Buller Gorge
Buller Gorge Cometline
Nelson i Abel Tasman
Wieczorem dojechaliśmy do Nelson, gdzie postanowiliśmy spędzić 2 kolejne noce i wypocząć w parku Abel Tasman. Następnego dnia pojechaliśmy do osławionego, przyciągającego rzesze turystów parku Abel Tasman. Jest to jeden z najmniejszych parków w Nowej Zelandii, ale mimo tego cieszy się ogromną sławą. Turystów przyciągają błękitne, być może kiedyś zaciszne zatoki. Kursują tam tzw. taksówki wodne - wykupuje się bilet na jedną z plaż i taka taksówka nas tam wywozi i potem odbiera o wyznaczonej godzinie. My za radą pani w recepcji zdecydowaliśmy się na spędzenie dnia w Bark Bay.
Water Taxi
Bark Bay
Rejs motorówką bardzo mi się spodobał - Olkowi wręcz przeciwnie :-) Motorówka bardzo skakała na morskich falach i nawet osobie bez choroby morskiej po chwili mogło się zrobić bardzo niedobrze.
Wieczorem w Nelson spędziliśmy bardzo miły wieczór z Pawłem.
Droga do Picton i rejs promem
Następnego dnia rano wyruszyliśmy do Picton, skąd wieczorem odpływał nasz prom do Wellington. Do Picton pojechaliśmy alternatywną, bardzo malowniczą trasą. Zboczyliśmy na Kanepuru Rd, żeby obejrzeć fiordy.
W drodze do Picton
Nasz prom
Rejs promem był fantastyczny i oglądanie z jego pokładu fiordów zrobiło na nas ogromne wrażenie. Prom był świetnie wyposażony: bar, restauracja, kino, plac zabaw dla dzieci, salon gier... Po spędzeniu dłuższej chwili na tarasie widokowym z przyjemnością odpoczęliśmy w barze :-)
Rejs Promem
Noclegu w Wellington użyczył nam pod swoją nieobecność w mieszkaniu Paweł, któremu jesteśmy za to bardzo wdzięczni. Stokrotne dzięki! Następnego dnia wróciliśmy nieco stęsknieni za wielkomiejskim życiem do Melbourne. Szczęśliwie ominęła nas fala upałów, bo jak przyjechaliśmy było już tylko około 25 stopni, a jeszcze 2 dni przed naszym przyjazdem ponad 45. Była to jedna z naszych bardziej udanych wycieczek.
W tym albumie możecie znaleźć więcej zdjęć z parku Abel Tasman, drogi do Picton i rejsu promem: http://picasaweb.google.com/daugustynowicz/NowaZelandiaSouthIslandCzIIIAbelTasmanQueenCharlotteDrFerry#
W tym albumie: http://picasaweb.google.com/daugustynowicz/NowaZelandiaSouthIslandCzIIQueenstownWestCoastCanterbury# pod zdjęciami z Pancace Rocks możecie zobaczyć zdjęcia z Queenstown i centralnej części wyspy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz