niedziela, 7 grudnia 2008

Karori, Otari i Placozabawori


Czas, który minął od poprzedniego wpisu, spędziliśmy poznając bliżej Wellington. Jest tu bardzo dużo ciekawych miejsc i atrakcji dla miłośników pieszych wędrówek. W poprzednią niedzielę byliśmy w parku Karori - około 4 kilomety na zachód od centrum miasta. W samym Wellington jest wiele takich dużych parków. To jest dla mnie coś niesamowitego - w środku dużego miasta naturalny busz w którym można uprawiać górską wędrówkę.



Park Karori

Zwiedzenie małej części tego parku - przejście najkrótrzego z trzech szlaków zajęło nam około 2 godziny, ale to była trasa, którą szybkim krokiem można było przejść w godzinę.
Główną atrakcją parku jest możliwość oglądania ptactwa - między innymi najbardziej charakterystycznych dla Nowej Zelandii gatunków: kiwi i papugi kaka. W kilku punktach są zainstalowane kamery skierowane na gniazda, taki ptasi big brother.

Papuga Kaka


Wejście do starej kopalni złota

Więcej zdjęć z Karori możecie obejrzeć w naszej galerii na picasie.

W zeszłą sobotę, zaraz po urządzonych przez moją firmę Mikołajkach dla maluchów, wybraliśmy się do parku Otari. Jest to równie przyjemny park jak Karori i atrakcje są bardzo podobne, tj. chodzenie po górach i zwiedzanie naturalnego buszu. Wózek Olka zostawiliśmy tuż przy wejściu bo droga totalnie nie nadawała się dla wózków. Swoją drogą to niesamowite, że tutaj, podobnie jak w Australii, można zostawić na kilka godzin wózek tuż przy drodze, nie obawiając się, że ktoś go sobie może wziąć. 
Mostek

Wodospad w Otari

Trochę czasu spędziliśmy leniąc się na łące


Wieczór natomiast spędziliśmy spożywając z przyjaciółmi rakiję na bardzo pozytywnej imprezie.
Niedziela minęła nam bardzo leniwie, spędziliśmy ją na placach zabaw w pobliżu zatoki i pluszcząc sie w bardzo słonej wodzie w tejże zatoce.


W tygodniu, jak jestem w pracy, Dorota i Olek zwiedzają okoliczne place zabaw. A jest co zwiedzać, są naprawdę wyjątkowe i bardzo pomysłowo wyposażone.





Więcej zdjęć z placów zabaw i parku Otari możecie obejrzeć w naszej galerii.

W nadchodzący weekend, dla nas ostatni przed świętami spędzony w Nowej Zelandii, wybieramy się na wycieczkę poza miasto. Za półtoraj tygodnia wracamy na święta do Melbourne. Po woli zaczęliśmy sobie zdawać sprawę, jak niewiele czasu pozostało do naszego powrotu do Polski - jeszcze tylko trzy i pół miesiąca. Przy czym ciągle nie jest jeszcze pewne, czy dwa ostatnie miesiące naszej bytności na tej półkuli spędzimy w Nowej Zelandii, czy w Australii. Powinno się to wyjaśnić jutro. Czas, przynajmniej dla mnie, mija bardzo szybko.

5 komentarzy:

Unknown pisze...

Dawid tam jest pięknie! nie mam na razie czasu czytać ale zdjęcia sa wspaniałe! raj na ziemi:)

Anonimowy pisze...

leeee fajnie wam tam...
pozdrowienia :-)

Dawid pisze...

Hej Jurek. Przynajmniej bezpiecznie :-) Tam u Was co raz to jakieś bomby w hotelu, to spadające samoloty...

Unknown pisze...

nie no kurna, toć to raj....

Ania Cegła-Kaszkowiak pisze...

Ekstra! i wygląda na to, że macie niezłą pogodę...