Ten tydzień upłynął nam bardzo przyjemnie. W ciągu dnia odwiedzałam z Olkiem różne przybytki zabawy, place zabaw i Te Papa Museum, gdzie bezskutecznie próbowałam zachęcić go do zaangażowania się w produkcję ludowych ozdób do włosów. Odkryliśmy też Capital E - wspaniałe miejsce, gdzie jest dużo dzieci i dużo zabawek, a w piwnicy mnóstwo bębenków. Prowadzą warsztaty perkusyjne, na które raz poszliśmy, ale Olek trochę się bał hałasu.
Natomiast kilka wieczorów spędziliśmy w Ogrodzie Botanicznym, gdzie przez całe lato trwa cykl koncertów Gardens Magic. Koncerty są przeróżne i te które widzieliśmy nam się podobały, ale warto przyjść wieczorem do Ogrodu również ze względu na niezwykłą atmosferę. Mnóstwo ludzi, klimat piknikowy, koce, jedzenie, wino, dzieciaki tańczące boso pod sceną... No i przede wszystkim ogród jest przepięknie oświetlony i cały w bańkach mydlanych produkowanych przez maszynę zawieszoną na drzewie. Kiedy się ściemnia, robi się po prostu bajkowo, tym bardziej że sam ogród jest pieknie położony na górze i pełen uroczych zakątków, takich jak staw z kaczuszkami. Poniżej kilka zdjęć, których dumnym autorem jest Dawid :)
* Sponsorem dzisiejszego wpisu jest Starbucks*
4 komentarze:
Hej Misiaki!
Wszystkiego naj w Nowym Roku! Żebyście bezpiecznie do nas wrócili , bo już tęsknimy :)
Dziękujemy pięknie za kartkę z życzeniami i zazdrościmy tych wszystkich cudów, które tam widzicie!
buziaki
obuchi
Pytanko: można tam na górze zrobić sobie BBQ australijską modą?
Hejo. Piwo, wino popić sobie można, co aktywnie praktykujemy. Ale niestety autogrili na monetę nie ma :-) Szczęśliwie, blisko są bary z pizzą i sklepy, co jakoś rekompensuje ten brak. Poza tym jakby już porównywać park jakoś bardziej mi się podoba niż Royal Botanic w Melbourne - jest sporo zupełnie dzikich zakamarków. Ale to już kwestia gustu :-)
Hej, bylismy w ogrodzie w zeszla sobote. Urocze miejsce, w ogole cale Wellington mi sie podobalo!
Prześlij komentarz